niedziela, 19 kwietnia 2015

żużloPodsumowanie - Grand Prix Polski w Warszawie

 
Blamaż i kompromitacja, te słowa chyba najlepiej opisują to co miało miejsce w sobotni, późny, wieczór na Stadionie Narodowym. Miało być to wielkie święto żużla i piękne pożegnanie Tomasza Golloba z Grand Prix, a wyszły niekończące się przerwy i gwizdy, słusznie, podenerwowanych kibiców. Zawody zostały zakończone po trzech seriach startów, wygrał je Matej Zagar.


+ Nauczka na przyszłość




Plusów z sobotniego Grand Prix, właściwie nie ma wcale, ale od tej pory wszyscy Polacy będą wiedzieć, że przygotowania toru nie powierza się Duńczykom. Koniec.

- Wieczne problemy

Problemem w rozegraniu zawodów miała być nawierzchnia, która w piątek uniemożliwiła przeprowadzenie treningu. O to, że tor może nie wytrzymać tylu wyścigów, obawiano się właściwie do 2 biegu, kiedy to pojawiły się pierwsze problemy z taśmą. Wydawało się, że to drobne usterki, które zaraz znikną, ale ich naprawa przedłużała się, a taśma, tak jak nie równo ruszała, tak ruszała. Dlatego postanowiono, że w 4. biegu zawodnicy wystartują na... zielone światło. Jest to, na torach Grand Prix, bardzo rzadko spotykana forma startów. Kiedy uporano się z problemami na starcie i starty na światło zaczęły, w miarę, wychodzić, głównym problemem stała się nawierzchnia, z którą żużlowcy sobie nie radzili. Na torze leżeli Chris Holder i Troy Batchelor, ten ostatni upadł nawet dwa razy. Po 12. gonitwach zawodnicy udali się na naradę i tam uzgodnili, że nie chcą narażać swojego zdrowia i domagali się zakończenia zawodów. Jednak nie chcieli o tym słyszeć sędzia i przedstawiciele jury, którzy, nawet, zagrozili karami. Straszenie zawodników przyniosło marny efekt i zawody trzeba było przerwać. To wszystko pokazuje, że nie do końca profesjonalnie Duńczycy podeszli do tego tematu, ponieważ tor trzeba było ułożyć co najmniej na tydzień przed. Można było wpuścić kilku żużlowców, żeby sprawdzili i powiedzieli co i jak. Tak jednak nie zrobiono i doszło do wielkiej kompromitacji...

fot.:radiopik.pl

- Bieg 6.


6. bieg to chyba najbardziej niezrozumiały wyścig w historii żużla. W pierwszej odsłonie tej ''wspaniałej'' gonitwy udział wzięli: Pedersen, Iversen, Jonsson i Doyle. Ostatni z wymienionych zawodników ruszył, ze startu, zbyt wcześnie i bieg został przerwany. Początkowo bieg miał być powtórzony w pełnym składzie, ale po kilku chwilach zmieniono decyzję i wykluczono Australijczyka za... ''zerwanie światła''. Mimo protestów Doyla, do powtórki ruszył rezerwowy - Bartosz Zmarzlik. Co ciekawe, w drugiej odsłonie tego biegu, żużlowcy ruszali spod taśmy, która po raz kolejny ruszyła nie równo, jednak sędzia pozwolił na kontynuowanie biegu. Po kilku protestach i przeanalizowaniu zapisów wideo, postanowił go ponownie powtórzyć. Swojego rozgoryczenia tą sytuacją nie ukrywał zwycięzca, jednak anulowanego wyścigu, Nicki Pedersen, który w powtórce dojechał dopiero 3. Bieg w świetnym stylu wygrał Bartosz Zmarzlik. Gonitwa 6. jest typową antyreklamą żużla i myślę, że nie zachęciła warszawiaków do żużla.

- Pożegnanie Golloba


Tomasz Gollob na zawsze zapisał się w historii polskiego żużla, jest tak naprawdę jej ikoną, która podczas zawodów Grand Prix i nie tylko, zachwycała wszystkich kibiców swoją jazdą. Na Stadionie Narodowym, szykowało się zatem wielkie pożegnanie, piękny stadion, świetna atmosfera... Tak miało być, a jak wyszło wszyscy wiemy. Jednak, taką legendę, mimo sytuacji, trzeba było pożegnać tak jak na to zasłużyła. Oczywiście nie dziwie się kibicom ich frustracji i współczuje im, że wydali dużo pieniędzy, żeby obejrzeć tylko 12. biegów, ale choć na tą chwilę, gdy Gollob wyjechał na tor, można by było gwizdy zamienić na oklaski. Pożegnanie Golloba przy pustych trybunach to wielkie nieporozumienie...

fot.:przegladsportowy.pl
Tylko nieliczni żegnali legendę polskiego żużla 


Wyróżnienie żużloFANa


Polskość Golloba


Oj bardzo ciężko było znaleźć coś co zasługuje na wyróżnienie, w tym całym cyrku, ale jednak znalazłem. Jest to mianowicie polskość Tomasza Golloba, którą pokazał podczas wywiadu z angielską telewizją. Pytania od dziennikarza były zadawane po angielsku, a ''Chudy'' odpowiadał na nie po polsku, dziękując, m.in, za te lata, w których kibice go wspierali. ''Wyróżnienie żużloFANa'' jest bardzo subiektywne, dlatego nie każdy z tym się może zgadzać, ale moim zdaniem, zachowanie Golloba na takie wyróżnienie zasługuje. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz